wtorek, 3 listopada 2009

Dziwność poplątana z niemym krzykiem umierającego płaczu.


Nie lubię czuć się tak jak dziś. Dziwnie podekscytowana. Przez przypadek od przypadkowo poznanego chłopaka, mężczyzny dostanę bilet na koncert, za towarzystwo. Nie jest w tym nic z kurwienia się czy czegoś w tym stylu. To jest kulturalne spotkanie kulturalnych osób. Dziwnie się czuję. On wie o mnie tyle ile chciałam mu powiedzieć. Wie, że mam chłopaka, ja wiem, że on ostatnio z dziewczyną zerwał.. Studiuje gospodarkę przestrzenną w Poznaniu, gdzie również mieszka. Nie rozumiem jak to się stało, że się tak dogadujemy, w dodatku ten bilet... Powinnam się cieszyć, być niesamowicie ucieszona, w sumie jestem, bo to mój ulubiony zespół, tylko szkoda, że... czuję się teraz jak przerażone małe pisklę. Nie chcę, nie chcę czuć. Tydzień przebywam w tym domu, rodzinnym Łukaszowym. Czuję się jak więzień. Nie dość, ze zdrowie szwankuje, to jeszcze ONA i ON. Ludzie, nie da się żyć w takim środowisku. Ja się dziwię, że Łukasz z tego wyszedł w miarę stabilną równowagą psychiczną.o. ONA doprowadza do szału. Oskarżyć mnie o kłamstwo?! Ja się kłamstwem brzydzę! Nie będę Twoją marionetką. Nie... Żegnam Pani.
Boże, pozwól mi na chwilę radości i pozwól, by mój ukochany również był ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz