środa, 14 października 2009

*Płacz jest jak taniec*


Lubię podszywać się pod Ciebie, tak naprawdę nigdy nie wiesz kim jestem. Trudno być osobą z rozdwojeniem jaźni, dwubiegunowość byś rzekł,a ja bym zapłakała, bo przecież płacz jest jak taniec, wszystko wiruje, a ja ciągle taka sama, z Tobą i wciąż taka inna ze mną. I tylko moje miasto, w Tobie moje niepokoje... i tylko moje niejasności... początek nowego życia? Raz na zawsze bez powtórnego bycia kimś kim się nie jest? Chaos mną zawładną, egzaltacja zbyt pruderyjna. Surrealistka z piekła rodem zaklinasz się, że nic o tym nie wiesz, Ty, Ty Boże, egoistyczny dzieciak z jeszcze nieodsączonym tłuszczem, bez botoksu?! w jakim Ty świecie żyjesz, dziecko pozbieraj swoje zabawki i zacznij porządek, raz na zawsze. Zasłużyłaś na to, co najgorsze, potwornie uziemiona istoto, kobieto, puchu marny z pozbawioną sprężystości skóro, nie stać Cię już na sex? Nie masz, dziecinko pieniędzy? Już dość oddawania siebie za darmo. Skała nie skała, zawsze da się ją skruszyć. Rdzewieję dziwnie się chwieję, bez polotu, bez nadziei. Świat mnie wypłukał, spójrz jaka szklista jestem, widzisz? zimno mi, pora spać.