poniedziałek, 23 listopada 2009

;|

Muszę przyznać, że tego jeszcze nie było. Po prostu pięknie! Nie dość, że jakiś debil podszył się pod moją znajomą z pb, to jeszcze wkradł się mi na konto i je zablokował, na szczęście jeszcze go nie skasował, boję się jednak że to zrobi. Debilizm się szerzy. W dodatku żeby być takim idiotą, by się pod kogoś podszyć i zablokować mi konto?! :( To mnie chyba zabolało najbardziej. Jestem na tym pb od 2007 roku, kawał swojego życia w nim opisałam, jakby mi ktoś ukradł wspomnienia. Tylko po to go mam, by mieć jakieś wspomnienia, gdyż wiem, że pamięć jest zbyt ulotna. Chciałabym by zostało mi coś po tym życiu. Jestem strasznym tchórzem, boję się zapomnienia i śmierci, boję się, że na starość nic mi nie pozostanie, dlatego liczę, że mimo wszystkich tych mozliwości (totalna zagłada światowa, brak internetu; bądź jakieś inne 'katastrofy'), nadal liczę, że cos jednak pozostanie mi na starość. Jedna, jedyna radość, gdy powoli będę pogrążać się w zapomnieniu...

no,no

Poza tym współlokatorki rozpoczęły nową musztrę dla mnie i mojego chłopaka. Zagroziły nawet, że poskarżą się (znowu!) właścicielce i, że przekonają ją, by wymówiła nam umowę. Impertymencja i hipokryzja totalna. Rozumiem, że mogą nas nie tolerować (i vice versa!), ale żeby znajdować najbłachsze powody, by nas, za przeproszeniem opierdalać?! Mam po dziurki w nosie wmawiania, że czegoś nie robię tak jak powinnam, dość nakazywania jakbym była małym dzieckiem i nic nie rozumiała. Dość mamy poniżania, oj tak. Czas poszukać jakiegoś rozwiązania z tej sytuacji. Nie zrozumiemy się, trudno, tylko dlaczego MY mamy się stąd wynieść skoro one mieszkają tutaj krócej (od października) i to im wszystko przeszkadza?!


Sprawiedliwość losu. Moja karma; najwidoczniej zasłużyłam sobie na taki los, tylko skąd takie efekty mojego złego stylu bycia?! Czy aż taka zła, zdeprawowana jestem? Sama już nie wiem. Czuję się zagubiona i mocno obciążona psychicznie. Czas goi rany, podobno nawet leczy,ale czy i pomoże mi zapomnieć?


Jestem najdziwniejszą istotka na świecie. Kobietą. Ciagnie mnie do innych mężczyzn. Mimo, że mam swojego miśka, którego naprawdę kocham! (usprawiedliwiam się? czy zaprzeczam sama sobie?) Rudi, którego poznałam całkiem niedawno i, który zabrał mnie na koncert Comy we Wrocławiu (na którym się świetnie bawiłam!), podoba mi się. I z wyglądu (tak, kobiety, mimo że temu zaprzeczają, patrzą również na wygląd!) i z charakteru! Mrr. Nic na to nie poradzę. Oszołomiona jestem, bo już dawno nie miałam takich ciągotek. Jak się już zaczną... ciężko je zastopować. Facet od angielskiego, pan I. niesamowicie mnie kręci, tyle że to owoc zakazany (i nawet nie chodzi tu o to, że jestem w związku!)- żonaty. W sumie, może i bluźnię,ale wiem, że ciągle spogląda na mnie, sama nie wiem czemu. (naiwna, o naiwna!). Oczywiście nic więcej zrobić nie zrobię, nie mam zamiaru.o. Nie zdradzam, to zasada numer jeden w moim kodeksie honoru. (przestażałe? być może, ale dla mnie ważne!) Być może jestem niewyżyta seksualnie, zbyt mało w życiu przeżyłam? (taa, chyba się pieprzyłam!) Nie wiem, nie ważne.

Jestem zmęczona. Pogoda, niepewność, brak stabilnośći męczą mnie niesamowicie. To boli, kiedy jestem tutaj, tak daleko od moich bliskich. Eh...

+ kawalek_kulki_-_burdy.mp3 [KLIK]

wtorek, 3 listopada 2009

Dziwność poplątana z niemym krzykiem umierającego płaczu.


Nie lubię czuć się tak jak dziś. Dziwnie podekscytowana. Przez przypadek od przypadkowo poznanego chłopaka, mężczyzny dostanę bilet na koncert, za towarzystwo. Nie jest w tym nic z kurwienia się czy czegoś w tym stylu. To jest kulturalne spotkanie kulturalnych osób. Dziwnie się czuję. On wie o mnie tyle ile chciałam mu powiedzieć. Wie, że mam chłopaka, ja wiem, że on ostatnio z dziewczyną zerwał.. Studiuje gospodarkę przestrzenną w Poznaniu, gdzie również mieszka. Nie rozumiem jak to się stało, że się tak dogadujemy, w dodatku ten bilet... Powinnam się cieszyć, być niesamowicie ucieszona, w sumie jestem, bo to mój ulubiony zespół, tylko szkoda, że... czuję się teraz jak przerażone małe pisklę. Nie chcę, nie chcę czuć. Tydzień przebywam w tym domu, rodzinnym Łukaszowym. Czuję się jak więzień. Nie dość, ze zdrowie szwankuje, to jeszcze ONA i ON. Ludzie, nie da się żyć w takim środowisku. Ja się dziwię, że Łukasz z tego wyszedł w miarę stabilną równowagą psychiczną.o. ONA doprowadza do szału. Oskarżyć mnie o kłamstwo?! Ja się kłamstwem brzydzę! Nie będę Twoją marionetką. Nie... Żegnam Pani.
Boże, pozwól mi na chwilę radości i pozwól, by mój ukochany również był ;*